Aniołek, który pomagał a tym roku w przygotowywaniu prezentu pod choinkę dla mnie spisał się na medal. Także szyciowo. Może po prostu wystarczająco grzeczna byłam? A może widział, że szycie sprawia mi coraz większą frajdę? Tak czy siak znalazłam wśród cudowności książkę "Proste i modne szycie" z Łucznika. Trochę czytałam tu i tam na forach szyciowych o tej pozycji i nawet zastanawiałam się czy sobie nie kupić. Teraz już wiem, że zakup tej książki dla początkującej krawcowej to strzał w dziesiątkę. Zaskoczyła mnie objętość - ponad 300 stron formatu A4 - pełna jasnych opisów, czarno-białych rycin, wskazówek dotyczących rodzajów materiałów, sprzętu szyciowego, sposobów szycia i cały ogrom informacji jak uszyć... różne modele rękawów, kołnierzy, pasków, zapięć itp. itd. Przejrzałam od deski do deski i wiem, że będzie mi mocno pomocna.
Świątecznie maszyna odpoczęła sobie ode mnie, a ja trochę od niej. Apetyt na szycie mam jednak ogromny i być może już dzisiaj uda mi się zasiąść do szycia. A głowę mam tak pełną pomysłów, że aż się boję czy cały następny rok wystarczy na ich realizację.
29 grudnia 2013
23 grudnia 2013
Boże Narodzenie 2013
Wszystkim z serca składam serdeczne życzenia świąteczne. Pogody ducha, spokoju w zabieganiu, radości, bliskości najukochańszych i zdrowia na cały kolejny rok. Niech Boża Dziecina Wam błogosławi.
20 grudnia 2013
Czapka górnika
Jakoś mi umknęło i nie pokazywałam (chyba) jak nas Syn przećwiczył w pracach ręcznych. Pewnego popołudnia oznajmił, że na kolejny dzień do przedszkola potrzebna mu czapka górnicza. Całe szczęście, że mieliśmy zapas papieru kolorowego w domu.
Spędziliśmy miły wieczór na wspólnym wycinaniu i klejeniu. Rano Syn dumnie poszedł do przedszkola.
Spędziliśmy miły wieczór na wspólnym wycinaniu i klejeniu. Rano Syn dumnie poszedł do przedszkola.
18 grudnia 2013
Szyje się dużo...
Jakoś szczęśliwie się składa i pomimo świątecznych porządków całkiem sporo udaje mi się uszyć. Pozakańczałam wszystkie zamówienia i teraz mogę szyć dla nas. Co szczególnie cieszy, bo doskonale wiem jak to bywa z przysłowiowym szewcem i butami. (Ekhm aktualnie urywa mi się guzik z płaszcza i zawsze zapominam go przyszyć ;) )
Dziś historia pewnego pojemnika na klocki.
Jakiś czas temu z oryginalnego pojemnika na dziecięce klocki oderwało się wieczko. Wcześniej niedomagał już zamek.
W efekcie codziennie klocki były kilka razy wysypywane, nie tylko przy okazji zabawy nimi, i równie często sprzątane. Do tego ostatniego nie raz musiałam przykładać rękę. Orzekłam w końcu że dość. Wyszukałam resztki materiału i...
Zygzak tu
Poćwiczyłam szew prosty, który u mnie nie całkiem prosty jest ;)
Trochę dziurek, z którymi do niedawna miałam ogromny kłopot, a teraz już tylko ćwiczę, by ładnie wyglądały.
I czapa krasnoludowa gotowa.
Mnie się bardzo podoba, bo nie muszę tak często sprzątać. Dzieciakom też, bo to coś nowego. Resztka zielonej tkaniny uwolniona ;)
Dziś historia pewnego pojemnika na klocki.
Jakiś czas temu z oryginalnego pojemnika na dziecięce klocki oderwało się wieczko. Wcześniej niedomagał już zamek.
W efekcie codziennie klocki były kilka razy wysypywane, nie tylko przy okazji zabawy nimi, i równie często sprzątane. Do tego ostatniego nie raz musiałam przykładać rękę. Orzekłam w końcu że dość. Wyszukałam resztki materiału i...
Zygzak tu
Zygzak tam, bo uwielbiam zygzaki.
Poćwiczyłam szew prosty, który u mnie nie całkiem prosty jest ;)
Trochę dziurek, z którymi do niedawna miałam ogromny kłopot, a teraz już tylko ćwiczę, by ładnie wyglądały.
I czapa krasnoludowa gotowa.
Mnie się bardzo podoba, bo nie muszę tak często sprzątać. Dzieciakom też, bo to coś nowego. Resztka zielonej tkaniny uwolniona ;)
17 grudnia 2013
Zasłonka w kuchni
Szczęśliwie kuchnię mamy od strony podwórka. Zaglądają więc tylko Ci, którzy przynależą do rodziny. Ja bardzo lubię kontakt z przyrodą i lubię, gdy przez okna można swobodnie patrzeć. Tym bardziej, że przychodzą do nas różne zwierzęta z pobliskiego lasu - sarny, dziki, lisy i mnóstwo ptaków przylatuje do karmnika.
Zrezygnowałam z zazdrostki na rzecz ładnie upiętych firanek. Nie podobały mi się jednak ich boczne strony. Mimo ładnego obszycia jakieś takie niewykończone wrażenie robiły. Postanowiłam doszyć im koleżanki. Mini-zasłonki, czyli wąziutkie paski zawieszone na tym samym karniszu. Ponieważ kuchnia jest w kolorze żółtym zdecydowałam się na cieniutką białą bawełnę w żółte róże, kupioną tutaj za niewielką cenę.
Efekt końcowy zadowala mnie bardzo.
Zrezygnowałam z zazdrostki na rzecz ładnie upiętych firanek. Nie podobały mi się jednak ich boczne strony. Mimo ładnego obszycia jakieś takie niewykończone wrażenie robiły. Postanowiłam doszyć im koleżanki. Mini-zasłonki, czyli wąziutkie paski zawieszone na tym samym karniszu. Ponieważ kuchnia jest w kolorze żółtym zdecydowałam się na cieniutką białą bawełnę w żółte róże, kupioną tutaj za niewielką cenę.
Efekt końcowy zadowala mnie bardzo.
Hihi, przy okazji możecie podziwiać fragment szopy, w której znajduje się moja letnia pracownia i podwórko.
A że z utęsknieniem czekamy na śnieg, który podobno niestety ma zagościć dopiero po świętach uzimowiłam wianek na drzwiach wejściowych szydełkowaną gwiazdeczką 3D.
14 grudnia 2013
Firankowo
Tu widać głównie kropkowaną starą firankę |
Tu głównie nowa liściasta |
A tu obydwie pół na pół dla porównania |
I jeszcze jedna niespodzianka. Dotarła do mnie oczekiwana od wakacji książka w ramach akcji "Wędrujące książki" A wraz z książką przemiłe upominki od poprzedniej czytelniczki.
11 grudnia 2013
Puchaty, materiałowy pojemniczek
Święta nieodmiennie związane są z porządkami. Nareszcie znajduję odrobinę czasu na szycie dla siebie, dla nas, dla domu. Sobie (i mężowi poniekąd ;p) uszyłam właśnie satynową haleczkę do spania. W domu zaczynam porządkować drobiazgi. Niektóre z dotychczasowych pojemników wysłużyły już swoje, więc próbuję coś tam uszyć. Naoglądałam się różnych tam takich, które ktoś inny uszył, ale w końcu spróbowałam zupełnie sama coś wymyśleć. Trochę się nakombinowałam w jakiej kolejności zszywać elementy i już wiem, że kolejnym razem tą kolejność zmienię. Ogólnie jednak jestem zadowolona z tego co wyszło. Zobaczcie sami.
A tu już z nowymi lokatorami.
A tu już z nowymi lokatorami.
10 grudnia 2013
9 grudnia 2013
Klasyczna prosta spódnica i gwiazdki raz jeszcze
Wreszcie strzeliłam sesję mojej warsztatowo uszytej spódnicy. Przepraszam za jakość, bo kiepska, ale okołozimowy brak światła dziennego w mieszkaniu i okołodzieciowa konieczność robienia zdjęć, gdy akurat dzieciątko śpi, sprawiają, że ech - no widać co widać.
A widać tyle.
I trochę szczegółów:
Zadowolona jestem naprawdę bardzo z efektu. Wygodnie się nosi i w ogóle podoba mi się bardzo. Planuję zakupić materiał skóropodobny (a może skórę) i uszyć jeszcze jedną spódniczkę wg tego modelu.
Święta coraz bliżej i gwiazdek coraz więcej.
A widać tyle.
Kolor najbardziej zbliżony do tego na tym zdjęciu właśnie |
Zadowolona jestem naprawdę bardzo z efektu. Wygodnie się nosi i w ogóle podoba mi się bardzo. Planuję zakupić materiał skóropodobny (a może skórę) i uszyć jeszcze jedną spódniczkę wg tego modelu.
Święta coraz bliżej i gwiazdek coraz więcej.
8 grudnia 2013
Rozwiązanie zagadki
Uszyłam to. 5 częściowy komplecik wyposażeniowy do kołyski dla lalki - pikowana poduszka i kołderka, poszewka na poduszkę i kołderkę oraz prześcieradło.
Oczywiście jak to u mnie wszystko dokładnie obrzucone zygzakiem, żeby się nie strzępiło.
I koronki
Podpatrzyłam też u Adeli szew kopertowy w obrusie. Zafascynował mnie, co tu dużo mówić. Dzięki filmkowi jaki zamieściła Adela u siebie oraz własnym kombinacjom udało się go wykorzystać. Do ideału jeszcze daleko i nie wszystkie rogi wyszły mi równo, równiuteńko. Ale najgorzej też nie jest i na pewno będę korzystała z tej umiejętności. Sami zobaczcie.
Wykorzystałam też automatyczne obrzucanie dziurek w mojej maszynie. Niesamowite jest to dla mnie ułatwienie. Choć z początku średnio sobie radziłam z tym "gadżetem". Tu głęboki ukłon w stronę Intensywnie kreatywnej która pomogła mi opanować tą sztukę.
Podpatrzyłam też u Adeli szew kopertowy w obrusie. Zafascynował mnie, co tu dużo mówić. Dzięki filmkowi jaki zamieściła Adela u siebie oraz własnym kombinacjom udało się go wykorzystać. Do ideału jeszcze daleko i nie wszystkie rogi wyszły mi równo, równiuteńko. Ale najgorzej też nie jest i na pewno będę korzystała z tej umiejętności. Sami zobaczcie.
Mam nadzieję, że laluniom dobrze się będzie spało w mojej pościeli :)
5 grudnia 2013
Warsztaty szyciowe - spotkanie 8
Wspominałam już, że z powodu choroby nie mogłam uczestniczyć w zeszłym tygodniu w zajęciach warsztatowych. Bardzo tego żałowałam, ale chyba wyszło na dobre. Plan uszycia żakietu, który sobie wybrałam wisiał na włosku - okazało się, że Burdę owszem mam z modelem, ale już stron z wykrojami nie. No posiałam gdzieś. Diabeł ogonem nakrył. Szukałam całe dwa tygodnie i nic. W końcu z wielkim żalem wybrałam sobie inny model, a nawet zakupiłam do jego szycia materiał. Wczoraj, tuż tuż przed wyjściem coś mnie tknęło, żeby sięgnąć ręką na jedną z półek naszej biblioteczki. To był strzał w dziesiątkę. Wykroje się znalazły, a ja wróciłam do pierwotnego planu. Ubolewałam tylko, że materiał mam nie taki jak chciałam. Postanowiłam, że tym razem zajmę się tylko wykrojem, a materiał sobie domówię. Na prędce dorzuciłam do torby dwa kupony lnu, choć wydawały mi się za małe na mój model. Czegóż jednak nie robi doświadczenie. Instruktorki wprawnym okiem oceniły materiał i tak dopasowały elementy, że wszystko się zmieściło. Fakt, że zapasy na szwy mam mniejsze niż zalecane w Burdzie, ale podobno dam radę ;)
I tak to za tydzień zaczynam już zszywać mój lniany żakiecik. A jeśli tylko wyjdzie ładnie to już w planach mam uszycie drugiego z haftowanego białego lnu.
Ten drugi model też chyba uszyję, skoro już zakupiłam materiał na niego.
Bardzo mi imponują też inne dziewczyny z warsztatów. Szyją spodnie, piękne sukienki - dopasowane, z zaszewkami, kołnierzykami, a nawet płaszczyk. Aż się wierzyć nie chce, że większość z nich trzy miesiące temu zaczynała dopiero przygodę z maszyną.
I tak to za tydzień zaczynam już zszywać mój lniany żakiecik. A jeśli tylko wyjdzie ładnie to już w planach mam uszycie drugiego z haftowanego białego lnu.
Ten drugi model też chyba uszyję, skoro już zakupiłam materiał na niego.
Bardzo mi imponują też inne dziewczyny z warsztatów. Szyją spodnie, piękne sukienki - dopasowane, z zaszewkami, kołnierzykami, a nawet płaszczyk. Aż się wierzyć nie chce, że większość z nich trzy miesiące temu zaczynała dopiero przygodę z maszyną.
3 grudnia 2013
Nadal szydełko, choć mocno chorobowo
Ciężki to był tydzień. Rozłożyła mnie na łopatki choroba. I to w sumie nie wiadomo jaka - może jelitówka, może kamica pęcherzyka, a może wzwA, czyli żółtaczka pokarmowa. Co by to nie było dało mi nieźle popalić. Będąc przez większość czasu unieruchomioną, bo tak mi było najlepiej, dziubdziałam zamówione gwiazdeczki i śnieżynki. W sumie setka. A do tego kończy się mały szydełkowy obrusik. Obrusik to taka odskocznia, gdy już miałam dość powtarzających się elementów świątecznych ozdób.
Wykończyłam też wreszcie wielki golfo-szal, szyjo-cieplacz czy jak tam kto woli na drutach. Jest z tak niesamowicie miłej w dotyku włóczki, że szkoda mi będzie go oddać. Ale nie można mieć wszystkiego, a mój własny śliwkowy jeszcze posłuży.
Niestety szyciowo wieeeeelki klops. Udało mi się tylko przygotować sobie wykrój do haleczki z szarej satyny. Uszycie jej jeszcze przede mną. Jestem ciekawa jak mi pójdzie z szyciem tak śliskiego i cienkiego materiału. Udało mi się kupić tą satynę po naprawdę okazyjnej cenie i szkoda by było nie wypróbować czegoś nowego.
Opuściłam też jedno spotkanie warsztatów szyciowych, czego do dziś nie mogę przeboleć. Ale nie dało się, oj nie dało. W tym tygodniu nadrobię. A co ;)
Wykończyłam też wreszcie wielki golfo-szal, szyjo-cieplacz czy jak tam kto woli na drutach. Jest z tak niesamowicie miłej w dotyku włóczki, że szkoda mi będzie go oddać. Ale nie można mieć wszystkiego, a mój własny śliwkowy jeszcze posłuży.
Niestety szyciowo wieeeeelki klops. Udało mi się tylko przygotować sobie wykrój do haleczki z szarej satyny. Uszycie jej jeszcze przede mną. Jestem ciekawa jak mi pójdzie z szyciem tak śliskiego i cienkiego materiału. Udało mi się kupić tą satynę po naprawdę okazyjnej cenie i szkoda by było nie wypróbować czegoś nowego.
Opuściłam też jedno spotkanie warsztatów szyciowych, czego do dziś nie mogę przeboleć. Ale nie dało się, oj nie dało. W tym tygodniu nadrobię. A co ;)
25 listopada 2013
Gwiazdkowy zawrót głowy
Mam całe mnóstwo zamówień na szydełkowe mini-dzieła. Niezwykle się cieszę, choć jednocześnie przekłada się to na brak czasu. Dosłownie każdą chwilę poświęcam nitce i szydełku. Każdą, którą uda się wyszarpać zabieganej codzienności. A jeszcze dwa nie-szydełkowe zamówienia mam. Nie myślcie, że się chwalę. Po prostu cieszę się ogromnie, że wreszcie moje prace komuś się podobają. I choć nawet w domu mam sceptyków co i rusz mówiących, że "za te pieniądze to nie warto". To ja się cieszę każdą nowo stworzoną rzeczą.
Ach no i chore dziecko mam niestety na dokładkę, co trochę ogranicza mój wolny czas. Skąd tym razem przyniosło do nas wirusa nie wiem. Chyba dobrze, że wreszcie zimowo się robi. Trochę odsapnę od tych wiecznych katarów i kaszli.
Ach no i chore dziecko mam niestety na dokładkę, co trochę ogranicza mój wolny czas. Skąd tym razem przyniosło do nas wirusa nie wiem. Chyba dobrze, że wreszcie zimowo się robi. Trochę odsapnę od tych wiecznych katarów i kaszli.
23 listopada 2013
22 listopada 2013
Szydełkowy zawrót głowy czyli gwiazdki na szydełku
Pisałam, że szydełkuję na potęgę. Nie spodziewałam się, że świąteczne gwiazdeczki i śnieżynki wzbudzą aż tak duże zainteresowanie. Jedno zamówienie jeszcze nie wysłane a już pojawia się kolejne. W każdej wolnej chwili wywijam szydełkiem. Przyznam, że wczoraj idąc się kąpać zastanawiałam się czy aby nie zabrać ze sobą szydełka do wanny. To już chyba choroba jakaś jest. Hihi! Ale lubię tak chorować.To znaczy od czasu do czasu, bo ogólnie to chyba jednak bardziej kręci mnie szycie. W każdym razie od wszystkiego trzeba odpocząć, a druty i szydełko świetnie się do tego nadają.
Mniej lubię proces wykończeniowy - czyli pranie, ewentualne krochmalenie, naciąganie, szpilkowanie, suszenie. Dla końcowego fantastycznego efektu jest to jednak niezbędne. Robię to więc hurtem. Zaciskam zęby i ... wbijam te szpilki i wbijam, i wbijam.
Mniej lubię proces wykończeniowy - czyli pranie, ewentualne krochmalenie, naciąganie, szpilkowanie, suszenie. Dla końcowego fantastycznego efektu jest to jednak niezbędne. Robię to więc hurtem. Zaciskam zęby i ... wbijam te szpilki i wbijam, i wbijam.
A to tylko połowa tego co się suszy aktualnie. Plus na stanie kolejne 20 gwiazdeczek. I nadal się robią.
21 listopada 2013
Warsztaty szyciowe - spotkanie 7
Wreszcie ukończyłam moją spódniczę szytą w ramach warsztatów. Jestem z niej niezwykle dumna, bo to mój pierwszy wszywany zamek, pierwszy pasek z prawdziwego zdarzenia, zaszewki robione nie "na oko", podszewka, ładnie wykończone rozcięcie z tyłu. No żyć nie umierać.
No i w sumie zrobiłam też drugą taką samą, tylko bez podszewki, tak? Czekam aż będzie chwilka to zrobię i dorzucę zdjęcia.
A co dalej? Tym razem na szybko jeszcze nauczyłam się jak wszywać kryty zamek na półstopce. Co muszę sobie przećwiczyć jeszcze na spokojnie w domu, bo na razie nie do końca ogarniam. I ustaliłam co będę szyć dalej. Bo teraz każda z nas wybiera sobie model z burdy, dopasowuje z pomocą Instruktorek wykrój do swojej figury i szyje dla siebie jakieś coś. W moim przypadku będzie to sportowy żakiet. Letni taki, bo bez podszewki, za to z podwójnym kołnierzem. W Burdzie model oznaczony jest jako trudny i trochę sama mam wątpliwości czy podołam, ale chcę, chcę, chcę. A z pomocą Instruktorek może się uda. Wybrałam ten model także dlatego aby nauczyć się czegoś nowego. A tam i kołnierz, i wszywanie rękawów i ogólnie sporo sporo nowych umiejętności krawieckich do zdobycia. Także teraz czeka mnie poszukiwanie fajnego materiału i zakup. No i za tydzień do dzieła.
No i w sumie zrobiłam też drugą taką samą, tylko bez podszewki, tak? Czekam aż będzie chwilka to zrobię i dorzucę zdjęcia.
A co dalej? Tym razem na szybko jeszcze nauczyłam się jak wszywać kryty zamek na półstopce. Co muszę sobie przećwiczyć jeszcze na spokojnie w domu, bo na razie nie do końca ogarniam. I ustaliłam co będę szyć dalej. Bo teraz każda z nas wybiera sobie model z burdy, dopasowuje z pomocą Instruktorek wykrój do swojej figury i szyje dla siebie jakieś coś. W moim przypadku będzie to sportowy żakiet. Letni taki, bo bez podszewki, za to z podwójnym kołnierzem. W Burdzie model oznaczony jest jako trudny i trochę sama mam wątpliwości czy podołam, ale chcę, chcę, chcę. A z pomocą Instruktorek może się uda. Wybrałam ten model także dlatego aby nauczyć się czegoś nowego. A tam i kołnierz, i wszywanie rękawów i ogólnie sporo sporo nowych umiejętności krawieckich do zdobycia. Także teraz czeka mnie poszukiwanie fajnego materiału i zakup. No i za tydzień do dzieła.
19 listopada 2013
Szydełko w ruchu
Święta coraz bardziej już w naszych myślach, więc pojawiły się pierwsze zamówienia. Dziobię aktualnie gwiazdeczki w ilościach hurtowych ;)
Ale w międzyczasie także delikatną serwetkę dla klientki. Fajnie się wyrabiam i może, może kiedyś szarpnę się na ogromną szydełkową narzutę z elementów.
Ale w międzyczasie także delikatną serwetkę dla klientki. Fajnie się wyrabiam i może, może kiedyś szarpnę się na ogromną szydełkową narzutę z elementów.
14 listopada 2013
Wyrożnienie nr 1 - The Versatile Blogger Award
Nigdy nie lubiałam tych wszystkich zabaw łańcuszkowych. Ani tradycyjnych - kiedyś tam w szkole w wersji papierowo-listowej, ani tych internetowych - mailowych, blogowych. Ale przyznam, że otrzymać wyróżnienie ;) jest niezwykle miło. Tak sobie myślę, że od czasu do czasu, jeśli tylko forma jest przyjemna to czemu nie.
Zasady są następujące:
Piszę 7 nieznanych faktów o sobie na blogu. I nominuję kolejne 7 osób z blogowego świata do wyróżnienia, bo i one mogły podzielić się swoimi tajemnicami.
To co by tu o mnie:
1. Odkąd pamiętam nie mogłam mieć wolnych rąk. Cały czas musiałam coś robić. Do dzisiaj nie potrafię ot tak relaksować się przed telewizorem. Ręce mam zawsze zajęte i stąd miłość do drutów, szydełka, igły i nici oraz maszyny (też bywa, że szyję zerkając w telewizor).
2. Uwielbiam słodkości. I tylko niebiosom dziękuje, że mam dobrą przemianę materii i nie widać tego po mnie :p
3. Kocham wędrówki górskie i pływanie pod żaglami. Choć trudno połączyć te dwie miłości w jedne wakacje - przynajmniej w Polsce.
4. Lubię poznawać ludzi i wysłuchiwać ich opowieści, choć nie tak łatwo nawiązuję nowe kontakty.
5. Jestem idealną powierniczką tajemnic - mam dobrą pamięć, ale nie do szczegółów, więc po krótkim czasie plączą mi się w głowie różne informacje i nawet gdybym chciała zdradzić czyjąś tajemnicę to nie jestem w stanie hihi :)
6. Moim marzeniem było studiować matematykę. Moi bliscy jednak uznali, że nie jestem świadoma czym się je taką matematykę wyższą i odwiedli mnie od tego pomysłu. Nie wiem jakby to było.
7. Gram trochę na gitarze klasycznej i pianinie. Lubię bardzo śpiewać. Kiedyś nauczę się grać na skrzypcach - ot tak dla własnej przyjemności. Skrzypce już mam, tylko czasu brakuje.
Do zabawy nominuję i zapraszam autorki blogów (o ile tylko mają ochotę):
Anita się nudzi ; Igielnia ; Zapałka ; 1001 pomysłów ; SewQuest ; ArtMamowanie
Zasady są następujące:
Piszę 7 nieznanych faktów o sobie na blogu. I nominuję kolejne 7 osób z blogowego świata do wyróżnienia, bo i one mogły podzielić się swoimi tajemnicami.
To co by tu o mnie:
1. Odkąd pamiętam nie mogłam mieć wolnych rąk. Cały czas musiałam coś robić. Do dzisiaj nie potrafię ot tak relaksować się przed telewizorem. Ręce mam zawsze zajęte i stąd miłość do drutów, szydełka, igły i nici oraz maszyny (też bywa, że szyję zerkając w telewizor).
2. Uwielbiam słodkości. I tylko niebiosom dziękuje, że mam dobrą przemianę materii i nie widać tego po mnie :p
3. Kocham wędrówki górskie i pływanie pod żaglami. Choć trudno połączyć te dwie miłości w jedne wakacje - przynajmniej w Polsce.
4. Lubię poznawać ludzi i wysłuchiwać ich opowieści, choć nie tak łatwo nawiązuję nowe kontakty.
5. Jestem idealną powierniczką tajemnic - mam dobrą pamięć, ale nie do szczegółów, więc po krótkim czasie plączą mi się w głowie różne informacje i nawet gdybym chciała zdradzić czyjąś tajemnicę to nie jestem w stanie hihi :)
6. Moim marzeniem było studiować matematykę. Moi bliscy jednak uznali, że nie jestem świadoma czym się je taką matematykę wyższą i odwiedli mnie od tego pomysłu. Nie wiem jakby to było.
7. Gram trochę na gitarze klasycznej i pianinie. Lubię bardzo śpiewać. Kiedyś nauczę się grać na skrzypcach - ot tak dla własnej przyjemności. Skrzypce już mam, tylko czasu brakuje.
Do zabawy nominuję i zapraszam autorki blogów (o ile tylko mają ochotę):
Anita się nudzi ; Igielnia ; Zapałka ; 1001 pomysłów ; SewQuest ; ArtMamowanie
13 listopada 2013
Przedsmak zimy
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i w ogóle ten wyjątkowy zimowy czas. I u mnie powolutku tworzą się świąteczne akcenty i dekoracje. Na pierwszy strzał szydełkowe gwiazdeczki / śnieżynki.
12 listopada 2013
Igielnik
Pozazdrościłam tym, którzy już mają. A że jestem ostatnio zauroczona kropami to uszyłam i sobie.
Kwiatuchowy igielnik w kropki.
Oczywiście igiełki od razu go zaatakowały.
Wreszcie zrobiłam sobie łaty na domowych, pękniętych pod kolanami, ale naj naj najulubieńszych spodniach.
Z bliska widać jak niełatwo jest szyć prosto nogawkowe łaty na twardym jeansie.
Ale są ;)
Kwiatuchowy igielnik w kropki.
Oczywiście igiełki od razu go zaatakowały.
Wreszcie zrobiłam sobie łaty na domowych, pękniętych pod kolanami, ale naj naj najulubieńszych spodniach.
Z bliska widać jak niełatwo jest szyć prosto nogawkowe łaty na twardym jeansie.
11 listopada 2013
Warsztaty szyciowe - spotkanie 5
W minioną środę odbyły się kolejne warsztaty szyciowe. Prawie, prawie udało mi się skończyć szyć moją spódnicę. Przygotowałam sobie podszewkę tak, aby na spotkaniu móc pociągnąć pracę mocno do przodu. Stety, niestety siedziałam z moimi dobrymi koleżankami i gadałyśmy i gadałyśmy. A że one trochę do tyłu z robotą, to raz jednej pomagałam, raz drugiej. Ostatecznie udało mi się wszyć zamek do spódnicy, przyszyć podszewkę ręcznie do zamka i przygotować pasek, tzn wyciąć, podkleić flizeliną, zrobić wypustkę i zaprasować do wszycia. Myślę, że za tydzień spokojnie wykończę moje dzieło. W planach mamy też uczyć się wszywać różne zamki - zwykły tak aby nie było widać ząbków, metalowy tak aby ząbki suwaka były widoczne, kryty. To będzie naprawdę ważna nauka, więc muszę uważać. I nie zapomnieć zabrać notatnika, co do tej pory zdarzało mi się notorycznie hihi. A na jeszcze kolejnych będziemy przerabiać własne ubrania, tzn. co kto ma do przerobienia/dopasowania to ma przynieść i będziemy sobie upiększać odzież ;)
A w domu mój kochany Mąż wziął kilka dni wolnego, żebym miała czas na szycie. Udało mi się stworzyć dwie sukieneczki dziewczęce wg całkowicie własnego pomysłu i przygotować konstrukcję do uszycia dwóch kolejnych, też własnego pomysłu. Ogólnie udało się sporo uszyć. Liczyłam na więcej, ale raz wyskoczył mi wyjazd z mamą, a raz musiałam skorzystać z wizyty u lekarza, bo źle się czułam. Tak czy siak jestem bardzo wdzięczna Mężowi i zadowolona.
A w domu mój kochany Mąż wziął kilka dni wolnego, żebym miała czas na szycie. Udało mi się stworzyć dwie sukieneczki dziewczęce wg całkowicie własnego pomysłu i przygotować konstrukcję do uszycia dwóch kolejnych, też własnego pomysłu. Ogólnie udało się sporo uszyć. Liczyłam na więcej, ale raz wyskoczył mi wyjazd z mamą, a raz musiałam skorzystać z wizyty u lekarza, bo źle się czułam. Tak czy siak jestem bardzo wdzięczna Mężowi i zadowolona.
7 listopada 2013
Cieszę się :)
Szybciutko piszę tylko, że bardzo bardzo się cieszę, że coraz więcej osób tutaj zagląda. Po komentarzach tego nie widać, ale... obejrzałam sobie dzisiaj statystyki i okazało się, że na początku miesięcznie mój blog miał kilkanaście odsłon. Aktualnie miesięcznie jest ich już kilkaset. Może nie jest to maaasaaaaa, ale jest duży postęp. Cieszę się, bo blog to dla mnie źródło mobilizacji do działania.
Wszystkim dziękuję :)
Wszystkim dziękuję :)
Dresowe spodenki dziecięce
Wiele czytałam i słyszałam o dzianinie punto. Że dobrze się szyje, że przyjemna w dotyku, dobra gatunkowo i ładne kolory. Przy okazji innych zakupów pokusiłam się o zakup metra. Z niego właśnie powstały dziewczęce spodenki.
Dodatkowo wzbogaciłam szlufkami i szarfą z kolorowej bawełny do wiązania, aby nadać ciekawego charakteru. Szarfę można oczywiście wymieniać na inne i zyskiwać nowe kolorystyczne akcenty ;)
Dzianinę Punto szyło mi się rzeczywiście bardzo przyjemnie. Z wyniku szyciowego jestem bardzo zadowolona. Mała dziewczynka chyba też, bo chętnie paraduje w nowym nabytku.
Dodam, że zastanawiam się, czy nie uszyć podobnych spodni synowi, sobie, a krótkich mężowi. ;)
W efekcie końcowym powstały bardzo zgrabne wygodne spodenki z prostą nogawką i kolorową kokardą.
Dzianinę Punto szyło mi się rzeczywiście bardzo przyjemnie. Z wyniku szyciowego jestem bardzo zadowolona. Mała dziewczynka chyba też, bo chętnie paraduje w nowym nabytku.
Dodam, że zastanawiam się, czy nie uszyć podobnych spodni synowi, sobie, a krótkich mężowi. ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)