Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozwój firmy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozwój firmy. Pokaż wszystkie posty

1 marca 2016

Nowa maszyna i miłość od pierwszego spojrzenia...ruszenia

 Przyszła i jest!!!
Nie sądziłam, że to będzie taki duży przeskok. Mimo, że kanciak służył do ostatnich chwil dzielnie (a teraz będzie służył innej kobiecie, od której męża wiem, że baaardzo jest zadowolona) to jednak poczułam się tak jakbym z używanego malucha przeskoczyła do nowego BMW. Zupełnie inna jakość szycia.


Mam teraz nieco mniej ściegów, za to zdecydowanie więcej stopek do wyboru. Sama jeszcze nie wiem do czego niektóre z nich służą. Ale się dowiem ;)
Maszyna jest zdecydowanie cichsza, cięższa i chłodniejsza, bo metalowa (hihi).

Maszynę zakupiłam w sklepie Dousa . Do maszyny dostałam gratis od firmy. Spodziewałam się czegoś drobnego, a okazało się, że przyszedł caaały ogromny zestaw dodatków. Na pewno się przydadzą. Z innego źródła wiem, że poza hojnym sklepem ;) także serwis maszyn tam jest niezawodny, więc polecam!!!


Powoli się z maszyną poznajemy.
Nowa maszyna to nowa energia, nowe plany, nowe wyzwanie. Nie chcę zostać na etapie szycia kocyków i śliniaków, choć bardzo bardzo to lubię i na pewno będę szyła dalej. Ale chcę się uczy i rozwijać. Powracam do nauki konstrukcji ubrań i to pełną parą. Od już, od dziś.
Moimi "ofiarami" będą własne dzieci, którym ubrań nigdy nie za wiele. Na początek spodnie, spodnie, spodnie.



29 września 2015

Radość niesamowita - bibak w internetach :D

 Ile mnie stresu kosztowało myślenie o wywiadzie i sesji to tylko moi najbliżsi wiedzą. Ile radości i (a niech tam) samozadowolenia oraz uśmiechu na mojej twarzy w tej chwili to wiem tylko ja.

Jeśli chcecie dowiedzieć się o mnie czegoś więcej, zerknąć przez dziurkę od klucza do mojego małego świata, zapraszam do wywiadu na stronie Artillo.

26 sierpnia 2015

Spodnie

Mało się szyje. Zamówień na szczęście też niewiele. Wszystko to BO mamy remont w domu. I choć Pan Monsz na urlopie to jednak zajęty pracami domowymi i mnie zostają dzieci do towarzystwa.

Ale, ale trochę się dzieje. Szyciowy kurs już prawie skończony. W ramach egzaminu szyję spodnie na miarę (na swoją miarę). Wydumałam sobie, że będą i z zamkiem i z kieszeniami. Ani jednego, ani drugiego nigdy dotąd nie szyłam. Ale po to się szyje, żeby się naumieć.


Kieszenie już mam i wyglądają całkiem dobrze.




Zamek musi zaczekać. A właściwie to spodnie muszą na niego zaczekać, bo jeszcze go nie kupiłam.

Poza tym chwalę się, chwalę. Udało mi się wylicytować za bardzo korzystną cenę overlocka. Na razie nie umiem go jeszcze dobrze wyregulować (ale liczę, że dobre dusze mi w piątek na kursie pomogą i podpowiedzą co jest nie tak) i szyję tylko trzema nitkami, nie czterema. Ale i tak jest super :) :) :)



22 maja 2015

Coś ala pracownia

 Wreszcie udało mi się wygospodarować miejsce do szycia. A to dzięki uprzejmości naszych sąsiadów z piętra wyżej. Z początkiem roku wyprowadzili się do swojego nowego pięknego domu i na razie piętro stoi puste. Co z nim będzie? Tego nie wiedzą najstarsi górale. Póki co od dzisiaj w kuchni (bo dobre światło) znalazłam kąt dla siebie i mojego Kanciaka.
 Mamy kuchenny blat, duży stół, sporo światła, także dziennego i pustą podłogę (w kuchni i dwóch pokojach też ;) ). Mam nadzieję, że teraz uda mi się więcej szyć. W ciągu dnia, opiekując się dziećmi i zajmując domem, będę sobie projektowała, rysowała, wykrawała, szpilkowała. Wieczorami, gdy już przychówek zaśnie będę mogła przenosić się na górę i w ciszy i spokoju szyć do woli.
 Dziś była pierwsza próba. Bardzo bardzo udana. Wprawdzie na pierwszy ogień pozabierałam zalegające mi drobiazgi szyciowe i drobne naprawy (łaty na kolanach to w wieku przedszkolnym jakaś plaga), ale w dwie godziny udało mi się tak wiele, że sama trwam w zadziwieniu. :)
 Powolutku, pomalutku, ale dzieje się i zmierza w dobrym kierunku :)

22 kwietnia 2015

Pie(sz)czątka

 Szperałam, szukałam, pisałam, kalkulowałam, negocjowałam ceny i po wielu wielu dniach MAM. Własną cudną, piękną logo-pieczątkę.
Teraz na każdej kopercie z szyjątkami będę mogła odbić balona ;) A będę to robić z ogromną rozkoszą. Pamiętam, gdy jako mała dziewczynka dostałam pieczątki ze zwierzątkami. Było ich zaledwie sześć, ale zabawa była na sto dwa. Nieco później dostały mi się niejako w spadku po zmarłej cioci drewniane literki i cyfry. To dopiero była frajda.
Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że kiedyś będę miała własną pieczątkę. Takie dziwy ;)



Bardzo serdecznie dziękuję Project Prezent a szczególnie Magdzie za pomoc w ustalaniu szczegółów oraz realizację tegoż pomysłu. A także ogromne zaufanie jakim mnie obdarzyła wysyłając mi stempel zanim jeszcze dotarły pieniądze, zanim udało mi się wygenerować potwierdzenie przelewu. Dzięki czemu stempel trafił do mnie super super szybko. Dzięki raz jeszcze!




Hmm jaki tusz teraz wybrać??? :)

11 marca 2015

Mam własne logo!!!

JUPIKAJEJ :)



Z tego miejsca chcę bardzo podziękować Juanowi za projekt, za czas, za cierpliwość. Jesteś wspaniały. Dziękuję!!!