Aniołek, który pomagał a tym roku w przygotowywaniu prezentu pod choinkę dla mnie spisał się na medal. Także szyciowo. Może po prostu wystarczająco grzeczna byłam? A może widział, że szycie sprawia mi coraz większą frajdę? Tak czy siak znalazłam wśród cudowności książkę "Proste i modne szycie" z Łucznika. Trochę czytałam tu i tam na forach szyciowych o tej pozycji i nawet zastanawiałam się czy sobie nie kupić. Teraz już wiem, że zakup tej książki dla początkującej krawcowej to strzał w dziesiątkę. Zaskoczyła mnie objętość - ponad 300 stron formatu A4 - pełna jasnych opisów, czarno-białych rycin, wskazówek dotyczących rodzajów materiałów, sprzętu szyciowego, sposobów szycia i cały ogrom informacji jak uszyć... różne modele rękawów, kołnierzy, pasków, zapięć itp. itd. Przejrzałam od deski do deski i wiem, że będzie mi mocno pomocna.
Świątecznie maszyna odpoczęła sobie ode mnie, a ja trochę od niej. Apetyt na szycie mam jednak ogromny i być może już dzisiaj uda mi się zasiąść do szycia. A głowę mam tak pełną pomysłów, że aż się boję czy cały następny rok wystarczy na ich realizację.
29 grudnia 2013
23 grudnia 2013
Boże Narodzenie 2013
Wszystkim z serca składam serdeczne życzenia świąteczne. Pogody ducha, spokoju w zabieganiu, radości, bliskości najukochańszych i zdrowia na cały kolejny rok. Niech Boża Dziecina Wam błogosławi.
20 grudnia 2013
Czapka górnika
Jakoś mi umknęło i nie pokazywałam (chyba) jak nas Syn przećwiczył w pracach ręcznych. Pewnego popołudnia oznajmił, że na kolejny dzień do przedszkola potrzebna mu czapka górnicza. Całe szczęście, że mieliśmy zapas papieru kolorowego w domu.
Spędziliśmy miły wieczór na wspólnym wycinaniu i klejeniu. Rano Syn dumnie poszedł do przedszkola.
Spędziliśmy miły wieczór na wspólnym wycinaniu i klejeniu. Rano Syn dumnie poszedł do przedszkola.
18 grudnia 2013
Szyje się dużo...
Jakoś szczęśliwie się składa i pomimo świątecznych porządków całkiem sporo udaje mi się uszyć. Pozakańczałam wszystkie zamówienia i teraz mogę szyć dla nas. Co szczególnie cieszy, bo doskonale wiem jak to bywa z przysłowiowym szewcem i butami. (Ekhm aktualnie urywa mi się guzik z płaszcza i zawsze zapominam go przyszyć ;) )
Dziś historia pewnego pojemnika na klocki.
Jakiś czas temu z oryginalnego pojemnika na dziecięce klocki oderwało się wieczko. Wcześniej niedomagał już zamek.
W efekcie codziennie klocki były kilka razy wysypywane, nie tylko przy okazji zabawy nimi, i równie często sprzątane. Do tego ostatniego nie raz musiałam przykładać rękę. Orzekłam w końcu że dość. Wyszukałam resztki materiału i...
Zygzak tu
Poćwiczyłam szew prosty, który u mnie nie całkiem prosty jest ;)
Trochę dziurek, z którymi do niedawna miałam ogromny kłopot, a teraz już tylko ćwiczę, by ładnie wyglądały.
I czapa krasnoludowa gotowa.
Mnie się bardzo podoba, bo nie muszę tak często sprzątać. Dzieciakom też, bo to coś nowego. Resztka zielonej tkaniny uwolniona ;)
Dziś historia pewnego pojemnika na klocki.
Jakiś czas temu z oryginalnego pojemnika na dziecięce klocki oderwało się wieczko. Wcześniej niedomagał już zamek.
W efekcie codziennie klocki były kilka razy wysypywane, nie tylko przy okazji zabawy nimi, i równie często sprzątane. Do tego ostatniego nie raz musiałam przykładać rękę. Orzekłam w końcu że dość. Wyszukałam resztki materiału i...
Zygzak tu
Zygzak tam, bo uwielbiam zygzaki.
Poćwiczyłam szew prosty, który u mnie nie całkiem prosty jest ;)
Trochę dziurek, z którymi do niedawna miałam ogromny kłopot, a teraz już tylko ćwiczę, by ładnie wyglądały.
I czapa krasnoludowa gotowa.
Mnie się bardzo podoba, bo nie muszę tak często sprzątać. Dzieciakom też, bo to coś nowego. Resztka zielonej tkaniny uwolniona ;)
17 grudnia 2013
Zasłonka w kuchni
Szczęśliwie kuchnię mamy od strony podwórka. Zaglądają więc tylko Ci, którzy przynależą do rodziny. Ja bardzo lubię kontakt z przyrodą i lubię, gdy przez okna można swobodnie patrzeć. Tym bardziej, że przychodzą do nas różne zwierzęta z pobliskiego lasu - sarny, dziki, lisy i mnóstwo ptaków przylatuje do karmnika.
Zrezygnowałam z zazdrostki na rzecz ładnie upiętych firanek. Nie podobały mi się jednak ich boczne strony. Mimo ładnego obszycia jakieś takie niewykończone wrażenie robiły. Postanowiłam doszyć im koleżanki. Mini-zasłonki, czyli wąziutkie paski zawieszone na tym samym karniszu. Ponieważ kuchnia jest w kolorze żółtym zdecydowałam się na cieniutką białą bawełnę w żółte róże, kupioną tutaj za niewielką cenę.
Efekt końcowy zadowala mnie bardzo.
Zrezygnowałam z zazdrostki na rzecz ładnie upiętych firanek. Nie podobały mi się jednak ich boczne strony. Mimo ładnego obszycia jakieś takie niewykończone wrażenie robiły. Postanowiłam doszyć im koleżanki. Mini-zasłonki, czyli wąziutkie paski zawieszone na tym samym karniszu. Ponieważ kuchnia jest w kolorze żółtym zdecydowałam się na cieniutką białą bawełnę w żółte róże, kupioną tutaj za niewielką cenę.
Efekt końcowy zadowala mnie bardzo.
Hihi, przy okazji możecie podziwiać fragment szopy, w której znajduje się moja letnia pracownia i podwórko.
A że z utęsknieniem czekamy na śnieg, który podobno niestety ma zagościć dopiero po świętach uzimowiłam wianek na drzwiach wejściowych szydełkowaną gwiazdeczką 3D.
14 grudnia 2013
Firankowo
Tu widać głównie kropkowaną starą firankę |
Tu głównie nowa liściasta |
A tu obydwie pół na pół dla porównania |
I jeszcze jedna niespodzianka. Dotarła do mnie oczekiwana od wakacji książka w ramach akcji "Wędrujące książki" A wraz z książką przemiłe upominki od poprzedniej czytelniczki.
11 grudnia 2013
Puchaty, materiałowy pojemniczek
Święta nieodmiennie związane są z porządkami. Nareszcie znajduję odrobinę czasu na szycie dla siebie, dla nas, dla domu. Sobie (i mężowi poniekąd ;p) uszyłam właśnie satynową haleczkę do spania. W domu zaczynam porządkować drobiazgi. Niektóre z dotychczasowych pojemników wysłużyły już swoje, więc próbuję coś tam uszyć. Naoglądałam się różnych tam takich, które ktoś inny uszył, ale w końcu spróbowałam zupełnie sama coś wymyśleć. Trochę się nakombinowałam w jakiej kolejności zszywać elementy i już wiem, że kolejnym razem tą kolejność zmienię. Ogólnie jednak jestem zadowolona z tego co wyszło. Zobaczcie sami.
A tu już z nowymi lokatorami.
A tu już z nowymi lokatorami.
10 grudnia 2013
9 grudnia 2013
Klasyczna prosta spódnica i gwiazdki raz jeszcze
Wreszcie strzeliłam sesję mojej warsztatowo uszytej spódnicy. Przepraszam za jakość, bo kiepska, ale okołozimowy brak światła dziennego w mieszkaniu i okołodzieciowa konieczność robienia zdjęć, gdy akurat dzieciątko śpi, sprawiają, że ech - no widać co widać.
A widać tyle.
I trochę szczegółów:
Zadowolona jestem naprawdę bardzo z efektu. Wygodnie się nosi i w ogóle podoba mi się bardzo. Planuję zakupić materiał skóropodobny (a może skórę) i uszyć jeszcze jedną spódniczkę wg tego modelu.
Święta coraz bliżej i gwiazdek coraz więcej.
A widać tyle.
Kolor najbardziej zbliżony do tego na tym zdjęciu właśnie |
Zadowolona jestem naprawdę bardzo z efektu. Wygodnie się nosi i w ogóle podoba mi się bardzo. Planuję zakupić materiał skóropodobny (a może skórę) i uszyć jeszcze jedną spódniczkę wg tego modelu.
Święta coraz bliżej i gwiazdek coraz więcej.
8 grudnia 2013
Rozwiązanie zagadki
Uszyłam to. 5 częściowy komplecik wyposażeniowy do kołyski dla lalki - pikowana poduszka i kołderka, poszewka na poduszkę i kołderkę oraz prześcieradło.
Oczywiście jak to u mnie wszystko dokładnie obrzucone zygzakiem, żeby się nie strzępiło.
I koronki
Podpatrzyłam też u Adeli szew kopertowy w obrusie. Zafascynował mnie, co tu dużo mówić. Dzięki filmkowi jaki zamieściła Adela u siebie oraz własnym kombinacjom udało się go wykorzystać. Do ideału jeszcze daleko i nie wszystkie rogi wyszły mi równo, równiuteńko. Ale najgorzej też nie jest i na pewno będę korzystała z tej umiejętności. Sami zobaczcie.
Wykorzystałam też automatyczne obrzucanie dziurek w mojej maszynie. Niesamowite jest to dla mnie ułatwienie. Choć z początku średnio sobie radziłam z tym "gadżetem". Tu głęboki ukłon w stronę Intensywnie kreatywnej która pomogła mi opanować tą sztukę.
Podpatrzyłam też u Adeli szew kopertowy w obrusie. Zafascynował mnie, co tu dużo mówić. Dzięki filmkowi jaki zamieściła Adela u siebie oraz własnym kombinacjom udało się go wykorzystać. Do ideału jeszcze daleko i nie wszystkie rogi wyszły mi równo, równiuteńko. Ale najgorzej też nie jest i na pewno będę korzystała z tej umiejętności. Sami zobaczcie.
Mam nadzieję, że laluniom dobrze się będzie spało w mojej pościeli :)
5 grudnia 2013
Warsztaty szyciowe - spotkanie 8
Wspominałam już, że z powodu choroby nie mogłam uczestniczyć w zeszłym tygodniu w zajęciach warsztatowych. Bardzo tego żałowałam, ale chyba wyszło na dobre. Plan uszycia żakietu, który sobie wybrałam wisiał na włosku - okazało się, że Burdę owszem mam z modelem, ale już stron z wykrojami nie. No posiałam gdzieś. Diabeł ogonem nakrył. Szukałam całe dwa tygodnie i nic. W końcu z wielkim żalem wybrałam sobie inny model, a nawet zakupiłam do jego szycia materiał. Wczoraj, tuż tuż przed wyjściem coś mnie tknęło, żeby sięgnąć ręką na jedną z półek naszej biblioteczki. To był strzał w dziesiątkę. Wykroje się znalazły, a ja wróciłam do pierwotnego planu. Ubolewałam tylko, że materiał mam nie taki jak chciałam. Postanowiłam, że tym razem zajmę się tylko wykrojem, a materiał sobie domówię. Na prędce dorzuciłam do torby dwa kupony lnu, choć wydawały mi się za małe na mój model. Czegóż jednak nie robi doświadczenie. Instruktorki wprawnym okiem oceniły materiał i tak dopasowały elementy, że wszystko się zmieściło. Fakt, że zapasy na szwy mam mniejsze niż zalecane w Burdzie, ale podobno dam radę ;)
I tak to za tydzień zaczynam już zszywać mój lniany żakiecik. A jeśli tylko wyjdzie ładnie to już w planach mam uszycie drugiego z haftowanego białego lnu.
Ten drugi model też chyba uszyję, skoro już zakupiłam materiał na niego.
Bardzo mi imponują też inne dziewczyny z warsztatów. Szyją spodnie, piękne sukienki - dopasowane, z zaszewkami, kołnierzykami, a nawet płaszczyk. Aż się wierzyć nie chce, że większość z nich trzy miesiące temu zaczynała dopiero przygodę z maszyną.
I tak to za tydzień zaczynam już zszywać mój lniany żakiecik. A jeśli tylko wyjdzie ładnie to już w planach mam uszycie drugiego z haftowanego białego lnu.
Ten drugi model też chyba uszyję, skoro już zakupiłam materiał na niego.
Bardzo mi imponują też inne dziewczyny z warsztatów. Szyją spodnie, piękne sukienki - dopasowane, z zaszewkami, kołnierzykami, a nawet płaszczyk. Aż się wierzyć nie chce, że większość z nich trzy miesiące temu zaczynała dopiero przygodę z maszyną.
3 grudnia 2013
Nadal szydełko, choć mocno chorobowo
Ciężki to był tydzień. Rozłożyła mnie na łopatki choroba. I to w sumie nie wiadomo jaka - może jelitówka, może kamica pęcherzyka, a może wzwA, czyli żółtaczka pokarmowa. Co by to nie było dało mi nieźle popalić. Będąc przez większość czasu unieruchomioną, bo tak mi było najlepiej, dziubdziałam zamówione gwiazdeczki i śnieżynki. W sumie setka. A do tego kończy się mały szydełkowy obrusik. Obrusik to taka odskocznia, gdy już miałam dość powtarzających się elementów świątecznych ozdób.
Wykończyłam też wreszcie wielki golfo-szal, szyjo-cieplacz czy jak tam kto woli na drutach. Jest z tak niesamowicie miłej w dotyku włóczki, że szkoda mi będzie go oddać. Ale nie można mieć wszystkiego, a mój własny śliwkowy jeszcze posłuży.
Niestety szyciowo wieeeeelki klops. Udało mi się tylko przygotować sobie wykrój do haleczki z szarej satyny. Uszycie jej jeszcze przede mną. Jestem ciekawa jak mi pójdzie z szyciem tak śliskiego i cienkiego materiału. Udało mi się kupić tą satynę po naprawdę okazyjnej cenie i szkoda by było nie wypróbować czegoś nowego.
Opuściłam też jedno spotkanie warsztatów szyciowych, czego do dziś nie mogę przeboleć. Ale nie dało się, oj nie dało. W tym tygodniu nadrobię. A co ;)
Wykończyłam też wreszcie wielki golfo-szal, szyjo-cieplacz czy jak tam kto woli na drutach. Jest z tak niesamowicie miłej w dotyku włóczki, że szkoda mi będzie go oddać. Ale nie można mieć wszystkiego, a mój własny śliwkowy jeszcze posłuży.
Niestety szyciowo wieeeeelki klops. Udało mi się tylko przygotować sobie wykrój do haleczki z szarej satyny. Uszycie jej jeszcze przede mną. Jestem ciekawa jak mi pójdzie z szyciem tak śliskiego i cienkiego materiału. Udało mi się kupić tą satynę po naprawdę okazyjnej cenie i szkoda by było nie wypróbować czegoś nowego.
Opuściłam też jedno spotkanie warsztatów szyciowych, czego do dziś nie mogę przeboleć. Ale nie dało się, oj nie dało. W tym tygodniu nadrobię. A co ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)