Maszyna nadal plącze i przepuszcza nitki. Po pierwszym serwisowaniu wszystko działało do pierwszego szycia :/ Po drugim już przy sprawdzaniu coś było nie tak. Nitka mi się nadal blokuje gdzieś gdy okręca się wokół chwytacza i wtedy zaczyna się wszystko kiełbasić. Ja delikatna kobieta przyjęłam do wiadomości, że może nie potrafię szyć. Tak mi sugerował intensywnie Serwisant podczas rozmowy telefonicznej.
ALE...
Dopiero rozmowa z Mężem uświadomiła mi, że przed rozregulowaniem chwytacza i serwisowaniem szyłam przecież wszystko (także dzianiny, także skórę, także cienki jeans) i maszyna szyła dobrze i nic się nie działo. Ba, poprzednimi maszynami też szyłam i było dobrze. Dotarło do mnie, że jednak wina nie leży po mojej stronie.
Sprawy w swoje ręce wziął Mąż. Dzwonił do serwisu. Rozmawiał (tak ustaliliśmy) z panem który serwisował moją maszynę, aczkolwiek pan się do tego nie przyznał i mówił, że on jest kolegą tylko. Dziwne, że znał m.in. szczegóły telefonicznej rozmowy ze mną. Nie wnikam. Napiszę tylko, że Serwisant powiedział że:
A. on nie gwarantuje 100% sprawności maszyny po serwisowaniu jeśli maszyna nie będzie w oryginalnym opakowaniu i w styropianach oryginalnych. O ile opakowanie mam, o tyle styropianów już nie. Ale... nawet na stronie serwisu wyraźnie jest napisane, że wystarczy jeśli maszynę zabezpieczy się w kartonie tak, by się nie tłukła w środku. Pytam się w takim razie co to za serwis, skoro nie daje gwarancji 100% sprawności po naprawie???
B. on nie odpowiada za firmę kurierską. No niby rozumiem, ale to oni mają umowę z tą firmą i to oni każą tak a nie inaczej wysyłać do nich sprzęt, więc chyba jednak oni (serwis w sensie, bo nie pan osobiście oczywiście) odpowiadają za jakość usługi transportowej.
C. i tu cytat "żadna ilość oleju jeszcze nigdy maszynie nie zaszkodziła". To na tłumaczenia Męża, że maszyna z serwisu wróciła zabrudzona, w jakichś kłaczkach i upaprana olejem (że nie wspomnę jak zalane było wszystko w środku skoro aż mi dołem wyciekało), a przecież w instrukcjach nawet jest by były to ilości kropelkowe.
D. on przyznaje, że nie mają na serwisie materiałów do wykonywania prób, czy maszyna dobrze działa. A już na pewno nie by sprawdzać każdy ścieg jaki maszyna posiada. (zdjęcie na jakich materiałach sprawdzał serwisant ściegi TUTAJ). I tu znów pytanie moje - co to za serwis w takim razie???
I tak to po rozmowie z Serwisem oraz Powiatowym Rzecznikiem Konsumenta najprawdopodobniej będziemy jednak żądać wymiany maszyny na nowy egzemplarz. Bo skoro serwis w Polsce tej firmy jest jeden i nie gwarantuje, że maszynę naprawi to jakie inne mamy wyjście by mieć sprzęt do pracy a nie sprzęt podróżujący w te i we wte kurierem po kraju?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz