Prostą, z karczkiem, w tyle łezka i guziczek, a dolna część to recykling - "Kochanie pocięłam trochę Twojego T-shirta"
Chciałam jeszcze coś z tej kolorowej dzianiny zrobić u dołu, ale zrezygnowałam. W końcu są legginsy z poprzedniej notki, które z sukienką mogą tworzyć komplet.
Oczywiście znów były przygody podczas szycia, ale "jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz". I tak jestem w szoku, że z moją Trójką na stanie domowym dałam radę w kilka godzin w tzw. międzyczasie stworzyć ją od zera, bez żadnego konkretnego wykroju.
Dziewczynka przymierzyła, poprzeglądała się w lustrze i łaskawie pozwoliła zrobić zdjęcie - byle szybko.
Jestem z niej szczerze zadowolona.
Śliczna sukienusia. Guziczek zdobył moje serce :-)
OdpowiedzUsuńSercoskradacz hehe
UsuńI Suuper sukienka wyszla Ci :)) Ja przymierzam sie do spodniczki dla malej ,ale czy mi sie uda :) to jest ciekawe :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUda Ci się na pewno. Ty zdolna bestia jesteś!
UsuńJak ja bym choć tknęła T-short Niemałża, to by ubił. Nawet nie pozwala mi prać razem ze swoimi ciuchami. Co w sumie jest wygodne, bo mnie w ogóle nie interesują jego ciuchy, zajmuję się tylko kluskowymi. Bombowa Ci wyszła kiecka. Zaczynam się wprawiać w szyciu, może wreszcie odważę się coś zmajstrować łącząc stare ciuchy, z których dziecię wyrosło.
OdpowiedzUsuńNo dobra to była taka z mało noszonych. Gdybym wzięła jakąś ulubioną pewnie też byłby foch.
UsuńKombinuj z szyciem i chwal się efektami. Najlepiej na Klusce :D
Bardzo podoba mi się sukienka.
OdpowiedzUsuńNo rewelacja !! :)
OdpowiedzUsuńHaha :) na małej modelce dużo lepiej wygląda ten T-shirt. Też miałam podobną sytuacje, pokazałam to http://katiesew.blogspot.com/2014/07/koszyk-t-shirt.html mężowi i mówię do niego, "Kochanie, nie chodziłeś w tej koszulce, prawda?" ;)
OdpowiedzUsuń