Cóż rzec. Szyję te śliniaki i szyję. Od lat kilku jestem w nich niezmiennie zakochana. Cała trójka moich dzieciaków (choć Najstarszy ledwo ledwo się załapał) się z nimi przyjaźniła bądź nadal przyjaźni.
Ogólnie zawsze się podobają także nowym właścicielom a może przede wszystkich ich rodzicom. Ale czułam, że musi być na tym świecie ktoś kto się nimi zachwyci jak ja. I jest!!! Tyle dobrych ciepłych słów, a przede wszystkim przez skórę czuję, że wreszcie ktoś inny poczuł do śliniaków to co ja. DZIĘKUJĘ BARDZO :) A uśmiech zazębionego Wojtusia jest najwspanialszym podziękowaniem dla mnie.
P.S. Ależ mam dobry humor. Śmieję się jak przysłowiowy głupi do sera. :D :D :D
:-))
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuń