14 marca 2015

Skracanie firan i zasłon

 To chyba jedna z najczęstszych przeróbek z jakimi biega się do krawcowej. Widzę to także po moich znajomych i rodzinie, którzy od czasu gdy szyję co i rusz przynoszą mi kupione gotowce do skrócenia lub zwężenia. Szczerze? Nie lubię.

Dlaczego nie lubię przerabiać firan i zasłon?
  Po pierwsze dlatego, że materiału jest dużo a miejsca w domu mało. Muszę czekać na dogodną porę gdy dzieci pójdą spać, potem przesuwać stół w kuchni i lokuję się na podłodze, gdzie i tak materiały muszę kilkakrotnie składać, żeby je pomieścić. To nie sprzyja łatwemu i szybkiemu wymierzaniu odległości i kątów prostych.
I tu osobiste spostrzeżenie o ile podobają mi się komplety z IKEI (i są przystępne cenowo) o tyle nie znoszę na nich pracować. Ile razy miałam z nimi do czynienia tyle razy okazywało się, że metka sobie, a firanka/zasłonka sobie. Ach i kilkakrotnie były krzywo ucięte w tym sensie, że góra i dół leciały pod skosem, co skazywało mnie na odpruwanie taśmy, równanie i tak naprawdę szycie od nowa. Ale nie lubię takiej fuszery i zawsze coś tam kombinuję, żeby całość dobrze wyglądała.
  Po drugie boję się, że coś popsuję. O wiele bardziej niż przy przerabianiu ubrań. Bo też często te tkaniny to różne tam takie sztuczne włókna, które nie wiadomo jak się zachowają pod igłą. Boję się zaciągania nici, snucia, zwijania...
   Po trzecie mało twórcza ta praca, a zajmuje nie mało czasu (to przez to polerowanie podłogi kuchennej ;) ). Ale czego się nie robi dla znajomych i przyjaciół.

  Właściwie jednak to nie chcę pisać o samym skracaniu, a raczej o tym co potem. Bo potem najczęściej zostają mi całkiem spore kawałki materiałów. Właściciele powierzonych mi firanek/zasłonek zazwyczaj ich nie chcą. Mnie z kolei te tkaniny też nie bardzo pasują do moich szyciowych projektów, na składowanie nie mam miejsca, a wyrzucić mi ich zwyczajnie szkoda. Włączam wtedy tryb kombinator i...

...albo szyję poszewki na poduchy albo na przykład jak ostatnio bieżniki na stół.




Spodnia warstwa to zasłonka, górna firanka. Zszyte tak, by wyglądały jak dwa kawałki materiału luźno położone na sobie. W salonie, w którym zawisną firany i zasłony, będą tworzyły całkiem fajną dekorację dużego stołu.

 Tkanin wystarczyło jak widać na dwa całkiem spore bieżniki, a ponadto z resztek białej uszyłam jeszcze dwie taśmy, którymi właścicielka może sobie w razie potrzeby jakiejś odmiany podwiązać dekoracyjnie firanki.


Tutaj cały komplet oczekujący na odbiór. Zdjęcia świeżo po zakończonym szyciu, a tuż przed ostatnim prasowaniem, stąd widoczne jeszcze znaczenia i linie rysowane krawieckim znikopisem.



 Jeśli i Wam zdarza się skracać firanki/zasłonki zachęcam do kreatywnego wykorzystywania pozostałych fragmentów tkanin. Na pewno wpadną Wam do głowy inne świetne rozwiązania.

3 komentarze:

  1. Tez nie lubię przeróbek firan czy zasłon, masz rację że brak miejsca i ogólnie lepiej szyje się coś nowego niż do przerobienia.Wykorzystanie resztek świetnym pomysłem jest ja tez tak robię. Torba wspaniała. Pozdrawiam serdecznie Anulek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym miała maszynę do szycia, może bym się pokusiła o samodzielne takie przeróbki. Nawet na pewno. Pokusiłam się kilkukrotnie o samodzielne, ręczne skracanie. Ale to za długo trwa, nie chce mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny sposób. Bardzo przydatny, bo coś źle pomierzyłem i moje firany na wymiar, nie były na mój wymiar w ramach mojej pomyłki przy pisaniu wymiarów. Przyda się więc taka metoda w niedalekiej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń