Siedząc z dziećmi w domu, bo jedno zaospione, i nie mogąc w pełni korzystać z wiosennej pogody, próbujemy wspólnie choć troszkę ją do nas przybliżyć.
31 marca 2014
Wiosennie
Humor mam mało wiosenny. Wciąż czekam na maszynę. Panowie z serwisu się nie odzywają, więc może to i dobrze wróży. Widocznie wystarczająco dobrze opisałam im usterkę ;)
27 marca 2014
Poszło
szybko z tym kurierem. Wczoraj po 14-tej odebrał ode mnie maszynę. Dzisiaj o 9tej dostałam wiadomość, że jest już w serwisie. Teraz tylko czekać co i jak.
26 marca 2014
Z kurierem w świat
Dzisiaj mój Kanciak kochany pojedzie sobie z Panem Kurierem do serwisu. Ciekawa jestem jak ta przygoda się skończy. :)
23 marca 2014
Szyciowa klątwa
Nie dość, że zdrowotnie od miesiąca ciągle ktoś w domu poważnie niedomaga i już powoli nie widzę świata poza tabletkami, syropkami, inhalacjami itp itd.
Nie dość, że długo brakowało mi czasu na szycie, a przez własny nienajlepszy stan zdrowia musiałam zrezygnować tymczasowo z warsztatów szyciowych.
Nie, nie dość tego.
Dzisiaj usiadłam przed południem do maszyny i postanowiłam, że dokończę moją marynarkę. Udało mi się już ładnie poobrzucać wszystkie newralgiczne miejsca w środku. I odważyłam się, po wcześniejszym doszkoleniu się via internetowe blogi i tutoriale, wszyć rękawy. Nawet jak na pierwszy raz całkiem fajnie wyszło. Zostały mi drobne sprawy wykończeniowe - ozdobna stebnówka i takie tam. No i guziki, ale to dopiero po porodzie, bo aktualnie to trudno mi ocenić, w którym miejscu te guziki będą dobrze przyszyte.
Po południu zabrałam się za projekt - duży panel ochronny na łóżeczko. Udało mi się już powykrawać materiały, pospinać szpilkami, rozplanować co i jak. Chcąc nauczyć się czegoś nowego postanowiłam zamontować po raz pierwszy stopkę do cerowania (pikowania po liniach krzywych) i przepikować cały panel w esy-floresy.
Opuściłam więc ząbki transportera, przykręciłam stopkę zgodnie z instrukcją i... nic. Maszyna jakoś nie chciała łapać dolnej nici. Najpierw pomyślałam, że może coś jednak źle tą stopkę zamontowałam, albo że ona nie pasuje do mojej maszyny. Po kilku nieudanych próbach szycia uznałam, że nie chcę tracić czasu i przepikuję panel w kratkę. Założyłam spowrotem stopkę podstawową, zwolniłam blokadę zębów transportera i ... nic. Maszyna nadal nie chciała szyć.
Wypróbowałam inne nici, inny materiał, na nowo ponawlekałam nici, wymieniłam szpulkę i dalej nic.
W akcie decperacji, ale wciąż pełna nadziei, rozkręciłam śrubki tu i tam i wyczyściłam maszynę z paprochów. Trochę faktycznie się ich od ostatniego czyszczenia nazbierało. Poskręcałam i dalej nic. Albo górna nitka nie łapała dolnej, albo coś tam plątała sobie na dole tą górną nitkę właśnie.
Rozkręciłam raz jeszcze i przyjrzałam się pracy maszyny i zauważyłam, że coś jest nie tak z chwytaczem. Tak jakby się opóźniał i nie łapał za każdym razem górnej nitki. W starej maszynie pomagało minimalne opuszczenie igły. Mój aktualny kanciak nie ma takiej opcji, gdyż ma chwytacz rotacyjny i obniżenie igły skutkuje jej uderzaniem w elementy chwytacza. Zauważyłam też, że czasem jak już chwytacz złapie nitkę to potem gdzieś się ona blokuje i nie ześlizguje się jak należy "po szpulce".
A i mąż zauważył, że jeden element sprężyny, która jest w mojej maszynie zeskoczył z takiego plastikowego ząbka. Jednak włożenie tego elementu na swoje miejsce wcale nie pomogło.
Podjęłam jeszcze kilka prób szycia, ale nic z tego nie wychodzi. Jutro dzwonię do serwisu i pewnie będę wysyłała maszynę do naprawy.
Jestem ciekawa co powiedzą. Dziwne to, bo ani mi nic podczas szycia nie stuknęło, ani się igła nie złamała, ani nici nie wplątały. Rano jeszcze szyła jak należy. Jedyne co zmieniałam to stopkę, co moim zdaniem nijak nie ingerowało w mechanizm i niczemu nie mogło zaszkodzić oraz próba blokady zębów transportera a potem zwolnienie tej blokady. I rzeczywiście choć czasem wyłączałam ząbki np. przy zmianie stopek, żeby mi było wygodniej, to nigdy jeszcze nie próbowałam tak szyć. Choć tym razem szyć to też dużo powiedziane, bo ani jedna dobra pętelka mi się nie zrobiła. Ale jakoś tak przez skórę czuję, że to musiało być przyczynkiem do awarii.
Nic to, zobaczymy co zdziałają serwisanci. I tylko mi smutno, że przez jakiś czas nie będę miała na czym szyć. A może to potrwać i potrwać. Wg gwarancji nawet 21 dni. Oj oj oj.
Dobrze, że chociaż szydełka się tak nie psują i nie trzeba ich oddawać do serwisu. No i że mam zapas włóczek :)
Nie dość, że długo brakowało mi czasu na szycie, a przez własny nienajlepszy stan zdrowia musiałam zrezygnować tymczasowo z warsztatów szyciowych.
Nie, nie dość tego.
Dzisiaj usiadłam przed południem do maszyny i postanowiłam, że dokończę moją marynarkę. Udało mi się już ładnie poobrzucać wszystkie newralgiczne miejsca w środku. I odważyłam się, po wcześniejszym doszkoleniu się via internetowe blogi i tutoriale, wszyć rękawy. Nawet jak na pierwszy raz całkiem fajnie wyszło. Zostały mi drobne sprawy wykończeniowe - ozdobna stebnówka i takie tam. No i guziki, ale to dopiero po porodzie, bo aktualnie to trudno mi ocenić, w którym miejscu te guziki będą dobrze przyszyte.
Po południu zabrałam się za projekt - duży panel ochronny na łóżeczko. Udało mi się już powykrawać materiały, pospinać szpilkami, rozplanować co i jak. Chcąc nauczyć się czegoś nowego postanowiłam zamontować po raz pierwszy stopkę do cerowania (pikowania po liniach krzywych) i przepikować cały panel w esy-floresy.
Opuściłam więc ząbki transportera, przykręciłam stopkę zgodnie z instrukcją i... nic. Maszyna jakoś nie chciała łapać dolnej nici. Najpierw pomyślałam, że może coś jednak źle tą stopkę zamontowałam, albo że ona nie pasuje do mojej maszyny. Po kilku nieudanych próbach szycia uznałam, że nie chcę tracić czasu i przepikuję panel w kratkę. Założyłam spowrotem stopkę podstawową, zwolniłam blokadę zębów transportera i ... nic. Maszyna nadal nie chciała szyć.
Wypróbowałam inne nici, inny materiał, na nowo ponawlekałam nici, wymieniłam szpulkę i dalej nic.
W akcie decperacji, ale wciąż pełna nadziei, rozkręciłam śrubki tu i tam i wyczyściłam maszynę z paprochów. Trochę faktycznie się ich od ostatniego czyszczenia nazbierało. Poskręcałam i dalej nic. Albo górna nitka nie łapała dolnej, albo coś tam plątała sobie na dole tą górną nitkę właśnie.
Rozkręciłam raz jeszcze i przyjrzałam się pracy maszyny i zauważyłam, że coś jest nie tak z chwytaczem. Tak jakby się opóźniał i nie łapał za każdym razem górnej nitki. W starej maszynie pomagało minimalne opuszczenie igły. Mój aktualny kanciak nie ma takiej opcji, gdyż ma chwytacz rotacyjny i obniżenie igły skutkuje jej uderzaniem w elementy chwytacza. Zauważyłam też, że czasem jak już chwytacz złapie nitkę to potem gdzieś się ona blokuje i nie ześlizguje się jak należy "po szpulce".
A i mąż zauważył, że jeden element sprężyny, która jest w mojej maszynie zeskoczył z takiego plastikowego ząbka. Jednak włożenie tego elementu na swoje miejsce wcale nie pomogło.
Podjęłam jeszcze kilka prób szycia, ale nic z tego nie wychodzi. Jutro dzwonię do serwisu i pewnie będę wysyłała maszynę do naprawy.
Jestem ciekawa co powiedzą. Dziwne to, bo ani mi nic podczas szycia nie stuknęło, ani się igła nie złamała, ani nici nie wplątały. Rano jeszcze szyła jak należy. Jedyne co zmieniałam to stopkę, co moim zdaniem nijak nie ingerowało w mechanizm i niczemu nie mogło zaszkodzić oraz próba blokady zębów transportera a potem zwolnienie tej blokady. I rzeczywiście choć czasem wyłączałam ząbki np. przy zmianie stopek, żeby mi było wygodniej, to nigdy jeszcze nie próbowałam tak szyć. Choć tym razem szyć to też dużo powiedziane, bo ani jedna dobra pętelka mi się nie zrobiła. Ale jakoś tak przez skórę czuję, że to musiało być przyczynkiem do awarii.
Nic to, zobaczymy co zdziałają serwisanci. I tylko mi smutno, że przez jakiś czas nie będę miała na czym szyć. A może to potrwać i potrwać. Wg gwarancji nawet 21 dni. Oj oj oj.
Dobrze, że chociaż szydełka się tak nie psują i nie trzeba ich oddawać do serwisu. No i że mam zapas włóczek :)
Ścierki kuchenne z recyklingu
Zostałam obdarowana jakiś czas temu flanelowymi pieluszkami. Troszkę już poleżały u poprzedniej właścicielki i dla dzieciątka wydawały mi się zbyt już zużyte. Na dodatek mam wystarczający zapas nowszych. Szkoda mi było jednak wyrzucać. Najpierw myślałam, żeby je dołożyć na stosik ścierek do wszystkiego. W końcu jednak postanowiłam ozdobić je kolorowymi szlaczkami. Wyszyłam dziurki, żeby można je było zawieszać i tak oto mamy nowe kuchenne ściereczki. Fajne, bo bardzo chłonne. No i można prać w wysokich temperaturach.
21 marca 2014
Szaro-biały? Biało-szary.
Przed erą "bez aparatu" zapowiadałam szydełkowe szaro-białe coś. Coś powstało w międzyczasie i tak bardzo mi się spodobało, że na ukończeniu jest już kolejne.
Oto szydełkowy kocyk niemowlęcy z sówką.
Oto szydełkowy kocyk niemowlęcy z sówką.
Potrzebuję kopa...
... do blogowania. Do szycia, nawet przy ostatnich chorobach dzieci, a co się z tym wiąże ciągłej ich obecności w domu ze mną, zapału nie brakuje.
Tylko jakoś za te zdjęcia się nie mogę zabrać. Trzeba by się poprawić. :/
P.S. Ech idę za ciosem. Sama sobie zasadzę kopsala.
Tylko jakoś za te zdjęcia się nie mogę zabrać. Trzeba by się poprawić. :/
P.S. Ech idę za ciosem. Sama sobie zasadzę kopsala.
19 marca 2014
Ma być
aparat wreszcie dzisiaj. A jeśli nie to chyba już przymknę oko na jakość i wrzucę jakieś "komórkowe" zdjęcia. Bo potem mi wszystko ucieknie, a chciałabym jednak dokumentować postępy prac :)
15 marca 2014
Tak pięknie miało być
Jeszcze trochę cierpliwości. Miałam robić zdjęcia w piątek, bo to ostatni (póki co) dzień ładnej słonecznej pogody u mnie. Miał też wrócić aparat. Jak to jednak z ludźmi bywa, nie wrócił na razie. Uszytki leżą więc i czekają na obfocenie. Muszą być równie cierpliwe jak i ja.
13 marca 2014
Jeszcze chwila, jeszcze moment...
Zrealizowałam już dwa nowe szyciowe tym razem (nareszcie) projekty domowe ;) I bardzo chcę się pochwalić co wyszło z tych szarości i bieli w poprzedniej wiadomości. Niestety Mąż mój pierwszy i jedyny dotąd pożyczył koledze nasz aparat. Zdjęcia robione moim telefonem są takie, że niegodzi się ich tutaj zamieszczać.
Czekam na aparat. I będą foty foty foty.
A jak się uda znaleźć chwilkę to dzisiaj kolejne projekty będą się szyły. Mam też kilka poważnych ubraniowych w zanadrzu. Ba, nawet już materiały zakupione ;)
Czekam na aparat. I będą foty foty foty.
A jak się uda znaleźć chwilkę to dzisiaj kolejne projekty będą się szyły. Mam też kilka poważnych ubraniowych w zanadrzu. Ba, nawet już materiały zakupione ;)
10 marca 2014
Zapowiedź
Szydełko ostatnio bardzo zapracowane. Krążymy wokół szarości i bieli.
Trochę na okrągło. Choć nie do końca.
Za to na pewno bardzo mięciutko i przytulnie.
Dzisiaj wieczorem sfinalizuję szydełkowy projekt (a w głowie już mam kolejny) a jutro liczę na kolejny słoneczny dzień, by zrobić ładne zdjęcia.
Trochę na okrągło. Choć nie do końca.
Za to na pewno bardzo mięciutko i przytulnie.
Dzisiaj wieczorem sfinalizuję szydełkowy projekt (a w głowie już mam kolejny) a jutro liczę na kolejny słoneczny dzień, by zrobić ładne zdjęcia.
Bawełniany worek
W ramach mini-uszytków, takich szytych z resztek i naprawdę w kilka chwil, uszył się bawełniany woreczek.
Na co? Ano już wiosna za oknami a w mojej kuchennej szufladzie wciąż plątały się foremki do pierników. Postanowiłam je zebrać w jedno miejsce.
Bawełna w gwiazdki (w rzeczywistości biała, choć na wieczornie robionych zdjęciach tego nie widać), której trochę zostało mi po świątecznych ozdobach nadała się do tego celu idealnie.
9 marca 2014
Warsztaty - dla mnie koniec
Byłam tak zadowolona z udziału w warsztatach. Niestety choć warsztatowe spotkania trwają dalej, ja nie będę mogła w nich dalej uczestniczyć. Trzygodzinne spotkania, wieczorową porą dają mi mocno w kość. Do tego podróż samochodem i noszenie ciężkiej maszyny, materiałów, skrzyneczki z akcesoriami z i do samochodu sprawiają mi sporą trudność. Myślałam, że dam radę, ale każde spotkanie muszę "odleżeć" bo brzusio pobolewa. Ryzyko, że coś się niedobrego może przydarzyć jest zbyt duże. Od tej pory muszę bazować na zdobytej wiedzy i uczyć się sama. Dobrze, że jest internet, książki, prasa. A po porodzie - jeśli warsztaty nadal będą to i ja na pewno znów dołączę :)
Gdyby ktoś był zainteresowany to raz jeszcze tutaj na blogu polecam osobom z Mikołowa, Katowic i okolic udział w warsztatach szyciowych w Mikołowskim Domu Kultury. Są naprawdę fajnie prowadzone. Można się wiele nauczyć. I co ważne, cena jest niezwykle przystępna.
Więcej informacji oraz kontakt telefoniczny do organizatorów można znaleźć TUTAJ.
Gdyby ktoś był zainteresowany to raz jeszcze tutaj na blogu polecam osobom z Mikołowa, Katowic i okolic udział w warsztatach szyciowych w Mikołowskim Domu Kultury. Są naprawdę fajnie prowadzone. Można się wiele nauczyć. I co ważne, cena jest niezwykle przystępna.
Więcej informacji oraz kontakt telefoniczny do organizatorów można znaleźć TUTAJ.
8 marca 2014
Nowe ubranko
Udało się wykorzystać wolną chwilę. A raczej króciutką chwilkę. Wykorzystałam ją na uszycie nowego ubranka dla telefonu.
Poprzednie było całkiem fajne, ale cienkie i bywało, że czasem coś mi się nacisnęło (a telefon dotykowy) przez etui właśnie. Poza tym minimalnie zbyt ciasna gumka powodowała, że przy wyjmowaniu telefonu zdarzało mi się np. odebrać już rozmowę, choć przecież jeszcze telefon poza "usznym zasięgiem" był.
Teraz ubranko jest podwójne. W środku mięciutka reszta polaru, który został po szyciu kominów dla dzieci. Od zewnątrz materiał z recyklingu, tzn. fragment kieszeni ze starych sztruksowych spodni.
Do tego kawalątek taśmy rzepowej i odrobina ozdobnego ściegu.
Mam nowe etui i ogromną radość, że coś jednak udało się uszyć ;)
Poprzednie było całkiem fajne, ale cienkie i bywało, że czasem coś mi się nacisnęło (a telefon dotykowy) przez etui właśnie. Poza tym minimalnie zbyt ciasna gumka powodowała, że przy wyjmowaniu telefonu zdarzało mi się np. odebrać już rozmowę, choć przecież jeszcze telefon poza "usznym zasięgiem" był.
Teraz ubranko jest podwójne. W środku mięciutka reszta polaru, który został po szyciu kominów dla dzieci. Od zewnątrz materiał z recyklingu, tzn. fragment kieszeni ze starych sztruksowych spodni.
Do tego kawalątek taśmy rzepowej i odrobina ozdobnego ściegu.
Mam nowe etui i ogromną radość, że coś jednak udało się uszyć ;)
Z okazji Dnia Kobiet wszystkim Damom składam najserdeczniejsze życzenia. Miejcie duuużo czasu dla siebie, oryginalnych pomysłów i sił by je realizować.
5 marca 2014
Nie chwal dnia przed zachodem słońca
To motto bieżącego tygodnia powinno być dla mnie, jeśli myśleć o szyciu. Było tak dobrze i tak się cieszyłam, że teraz nie mam ani chwilki na szycie. Choroby (nasze, dzieci, różnie) krzyżują nam szyki i rozregulowują plan dnia.
Dobrze, że chociaż szydełko czasem znajdzie momencik by pomigać w rękach.
Dobrze, że chociaż szydełko czasem znajdzie momencik by pomigać w rękach.
2 marca 2014
Kołnierzyk na szydełku
Powracają dawne dodatki ubraniowe.
Pamiętam gdy jako mała dziewczynka wyciągałam wiszące w szafie mojej mamy koronkowe kołnierzyki, a mama wspominała wtedy czasy swojego około szkolnego dzieciństwa.
Pamiętam też zdjęcia z albumu moich dziadków, gdzie kobiety zawsze elegancko ubrane zdobiły swoje bluzki i sukienki efektownymi kołnierzykami.
Taki uroczy drobiazg postanowiłam dołożyć do prezentowej paczuszki dla mojej przyjaciółki.
Pamiętam gdy jako mała dziewczynka wyciągałam wiszące w szafie mojej mamy koronkowe kołnierzyki, a mama wspominała wtedy czasy swojego około szkolnego dzieciństwa.
Taki uroczy drobiazg postanowiłam dołożyć do prezentowej paczuszki dla mojej przyjaciółki.
1 marca 2014
W czerni i bieli
Prezentowa drutowana narzuta w pełnej gotowości podarunkowej.
W zbliżeniach.
A potem przyszedł czarno-biały wąż.
I dotąd usiłuje schrupać moje druciane dzieło.
W zbliżeniach.
A potem przyszedł czarno-biały wąż.
I dotąd usiłuje schrupać moje druciane dzieło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)