Nadal nie w pełni zdrowa mam kłopoty ze snem. I tak co noc leżę i myślę. Myślę i leżę. I pomysłów twórczych całe mnóstwo przewija się przez moją głowę. Jedne realnie wykonalne. Inne zupełnie astrokosmiczne. Wszystkie kratywnie nowatorskie i absolutnie fascynujące.
Szkoda tylko, że przez te niedospane noce i nadal krążące w ciele wirusy, w ciągu dnia jestem totalnie nie do życia. I wcielanie pomysłów w życie odbywa się niezwykle powoli. Szczęśliwie udało mi się zakończyć jeden szalik drutowy i jeden takowy komin. Dokończyć zieloną spódnicę na maszynie. I lada chwila doszyją się dwie nowe poszewki dekoracyjne.
Jeszcze tylko sesja zdjęciowa je wszystkie czeka. Tylko jak tu robić ładne zdjęcia, gdy szaro, buro, ponuro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz