Finisz. Tipi wyszło takie jak chciałam. Proste zupełnie, nie za duże, lekko kolorowe. Dzieciaki szaleją od kilku dni. Rozstawiają w domu (nawet gdy jeszcze nie było skończone), w ogrodzie a nawet na klatce schodowej. Trochę nam się marszczy u góry, bo mamy za krótkie tyczki. Drewniane choć super wyglądają są droższe i ciężkie. No i wiązanie na górze to na razie prowizorka, bo Mąż dopiero myśli jak to zgrabnie ugryźć ;) Najważniejsze, że dzieciom się podoba. Co tam zwykły namiot, gdy można w każdej chwili spakować tipi pod pachę i rozstawić je w innym miejscu.
Trochę zdjęć.
|
Oczywiście nie mogło być tak całkiem zwyczajnie - ozdobne ściegi, choć prawie niewidoczne i dla dzieci obojętne, cieszą moje oko ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz