Coby nie było kocyki mają pozszywane otwory przewrotowe :p i są poprasowane. Czekają już tylko na naszycie metek. Czego nie zdążyłam uczynić, bo czas na to przeznaczony spędziłam na czyszczeniu w/w stopy i smarowaniu Fenistilem oparzenia. A po pracy, tzn wieczorem, olałam system (przyznaję się bez bicia) i zabrałam się za nadrabianie filmowych zaległości. "Hobbit" w 1/6 obejrzany. (Idzie mi to jak krew z nosa, bo dzieci pojelitówkowe i osłabione i co chwilę się budzą, bo brzuszek, bo złe sny, bo coś tam innego).
Może kiedyś los się jednak odwróci? Nie poddaję się bez walki.
Nie poddawaj się :*
OdpowiedzUsuńStaram się, staram bardzo :)
Usuń