W związku z rozpoczętymi właśnie wakacjami mam w domku na stanie cały nasz dziecięcy przychówek. Do południa tym trudniej cokolwiek zrobić. Nawet zwykłe codzienne sprawy ciagle jakoś tak w ogonie. Co tu dopiero mówić o szyciu. Jedynie na drutach udaje mi się dłubać. A to tylko dlatego, że jednocześnie karmię najmłodszego piersią. Jak sobie go dobrze ułożę, to mam przez plus minus pół godzinki wolne ręce do wykorzystania.
Szyję głównie popołudniami, gdy mąż zabiera dzieci do ogrodu (o ile jest ładna pogoda) lub wieczorami. W związku z zaplanowanym urlopowym wyjazdem skupiam się na uzupełnianiu ubrań dla najmłodszych. Czyli nadal spodenki krótkie i długie, cienkie i grube oraz śliniaki w większym rozmiarze ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz