Nie tak znowu dawno drążyliśmy dynię na latarnię z okazji wiadomego obyczaju. W trakcie tej czynności Syn starannie wybierał pestki, bo jak oświadczył "dziadek bardzo lubi pestki z dyni". Cóż było zrobić. Powybierał, wysuszyliśmy, a potem by jakoś zgrabnie je podarować naprędce uszyłam mały woreczek. Z zielonego ze zwierzątkami. Bo czemu by nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz