Już jakiś czas temu (oj dawno to było, nawet znaleźć nie mogę) chwaliłam się, że udało mi się uszyć portfel. A raczej prototyp portfela to był. Dla Męża go szyłam i z braku czasu służył mu i służył. Ubrudzony, umęczony, prany i suszony wreszcie doczekał się zasłużonej emerytury.
I godnego następcy. Tak przynajmniej twierdzi właściciel. Kolory przekłamane, bo zdjęcia późną nocą robiłam. Lamówka ciemnoszara, ekoskóra granatowa, środek ciemno-dżinsowy :p
Od środka to tak.
I z zewnątrz tak o!
Układ taki sam jak był - zgodnie z życzeniem właściciela.
Z przeprowadzką nie było kłopotów.
I tylko czerwonego zamka mi żal, bo dobrze wyglądał był. Ale za to koty się udało przemycić i łypią kocim oczkiem.
Do ideału mu daleko. Lamówkę obszywałam ręcznie, bo na maszynie źle mi to wychodziło. Na zdjęciach widać też wszystkie nierówności, ale w rzeczywistości nie rzuca się to tak w oczy i Pan Mąż zadowolony.
Ba! Najważniejsze że pieniędzy nie gubi :p