2016 zaczyna się baaardzo dobrze dla mnie. Nie tak zupełnie niespodziewanie, ale jednak zaskakująco szybko. A co? A to, że będę nareszcie miała swoje miejsce szyciowe.
Ci, którzy śledzą moje zmagania z maszyną od dawna doskonale pamiętają moją letnią pracownię na poddaszu starej szopy. Nadal jest ona super, ale niestety nie sprawdza się, gdy temperatura spada poniżej 15 stopni. Po godzinie szycia w takiej temperaturze moje dłonie protestują przeciwko dalszemu szyciu. Stają się niezdarne, moje szycie zbyt mało dokładne jak na moje własne standardy i ogólnie szycie przestaje być przyjemnością. I tak choć pracownia jest fajna i klimatyczna, bo dużo staroci, pachnące, ciepłe z natury drewno, to nie sprawdza się poza okresem letnim.
Trochę minusem jest też to, że mogę w niej szyć tylko gdy ktoś opiekuje się w tym czasie moimi dziećmi, nawet tymi śpiącymi, bo zwyczajnie ich nie mam "na oku" w czasie bycia w pracowni.
Teraz ponieważ powiększył nam się metraż mieszkania i wreszcie zamiast dwóch pokoi mamy pięć. I tak to sobie wykombinowaliśmy, że jeden z pokoi staje się pokojem gościnno - gabinetowo - szyciowym. Na razie od mojego Męża dostałam dwa duże stoły i udało mi się wygospodarować kilka półek w szafie, na których poukładałam kartony z uszytymi rzeczami oraz część posiadanych materiałów, książek, gazet, wykrojów. Marzy mi się taka odmalowana pracownia z półeczkami, szafeczkami, skrzyneczkami itd. gdzie wszystko znalazłoby swoje miejsce i byłoby uporządkowane oraz dodatkowo cieszyło zmysł estetyki.
Priorytetem jest jednak dla mnie wykończenie pokoi dzieci. Pracownia musi zaczekać na swoją kolej. Ale to nic. Jestem prze, prze, przeszczęśliwa, że po dłuuugim okresie szycia na stole w kuchni (kto tak szył ten wie, że to zmora) oraz krótkim na małym stoliku w pokoju hmmm remontowo-graciarniowym (ale już nie trzeba było wszystkiego wyciągać przed i chować po każdym jednym szyciu) maszyny mają swoje własne miejsce. Takie im dedykowane :)
Jak tylko pogoda dopisze podzielę się z Wami zdjęciami mojego szyciowego kącika. Ba! Teraz to całkiem spory kąt jest :D
:) gratuluję! bardzo dobre wiadomości. Obi Ci w nowej pracowni dobrze było :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Nawet najmniejsze, ale własne miejsce daje niezwykły komfort pracy. Ja sama mam takie prawie 6m2 - niewiele, ale daje radość, bo wiem, co to znaczy szyć gdzieś kątem :)
OdpowiedzUsuńMój "kącik" to nawet dwa razy taki jak Twój. Choć zarazem będzie pełnił inne funkcje. Ale dziś będę pierwszy raz szyła wieczorem tam i już się nie mogę doczekać :D
UsuńSuper. Gratulacje. Niech się darzy :)
OdpowiedzUsuńAgaja bardzo Ci dziękuję :)
Usuń