Dziarsko zabrałam się do pracy. Powycinałam co trzeba i zaczęłam szyć. Teraz wiem, że to była jakaś wielka pomyłka. Potrafiłam wtedy może guzik przyszyć, a tu zadanie pozszywania ręcznie dużych elementów. I dobrze by było po prostej, równo, tak żeby jakoś to wszystko razem dobrze wyglądało.
Chyba nic dziwnego, że szybko się zniechęciłam i puzzlowa-spódnica została odłożona głęboko w czeluściach szafy.
Nie tak dawno robiłam porządki w swoim starym pokoju w domu rodziców. Tak, tak. Mam tam jeszcze jedną szafkę, do której moja mama poskładała wszystkie rzeczy jakie po mnie zostały, gdy się wyprowadzałam na swoje. Znalazłam spódnicę. I wreszcie nastała właściwa pora, by ją uszyć. Tak to się ułożyło, że akurat Syn miał konkurs tańca regionalnego, więc ta mocno kwiecista, długa, falbaniasta wprost idealnie wpasowała się w okazję.
No i zdążyłam ją uszyć przed oddaniem maszyny do Pana Maszynonaprawiacza. Swoją drogą dreptam dziś i czekam na jakiś może telefon od niego. :D
Na żywym ludziu, czyli na mnie :) |
Fajny taki gotowiec :) Masz nozyczki z zabkami? Raaany, jak ja je uwielbialam. Moja Mama miala. Musze sobie kupic. :)
OdpowiedzUsuńI fajnie widac jaki ten wzor na materiale bo na zywym ludziu, nie da sie powiekszyc, zeby szczegoly zobaczyc. :P
Trzymam kciuki, zeby maszyna raz dwa,wrocila do Ciebie :*
Nie mam takich nożyczek. Też są na mojej liście must have.
UsuńTe ząbki to na oryginale materiału były :p
Piękna! Uwielbiam wzory i kolory i uważam, że wyglądasz świetnie. Mam nadzieję, że planujesz ją nosić :) (dobrze, że czasem zaglądasz do starych pudeł...)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A i owszem zamierzam :)
Usuń